CZY WARTO KUPOWAĆ POLSKĄ MODĘ AUTORSKĄ?

Często spotykam się ze skrajnymi opiniami na temat polskiej mody autorskiej. Jedni mówią bardzo dobra jakość i sposób wykonania, inni drożyzna i dziwactwo. A jeszcze inni z uwagi na opinię o wysokich cenach, nawet nie starają się przyjrzeć bliżej projektom. Mimo tych skrajności (jedne i drugie bywają uzasadnione konkretnymi doświadczeniami zakupowymi), osobiście sądzę, że polscy projektanci mają wiele do zaoferowania i moja uwaga w najbliższym czasie będzie się na nich skupiała (nowy projekt już w trakcie przygotowań). Dlatego jeśli niebyt często lub wcale nie masz okazji nosić tego rodzaju ubrań, chcę Cię zaznajomić z tym „smokiem o trzech głowach”, którego oswojenie może być dla Ciebie bardzo przyjemnym doświadczeniem.

Do rozmowy na temat polskiej mody, ale nie tylko, zaprosiłam Gosię Sobiczewską, właścicielkę marki ESTby ES., wykładowczynię, projektantkę kostiumów… to o niej oficjalnie. A nieoficjalnie, osobę o nietuzinkowej osobowości, którą przekłada na kontakt osobisty z klientem oraz o ogromnej świadomości w kreowaniu swojej marki od samego początku jej istnienia, czyli 2009 roku.

CZY WARTO KUPOWAĆ POLSKĄ MODĘ AUTORSKĄ?

Basia Józefiak: Pojęcie tzw. garderoby kapsułowej, w której poszczególne elementy mogą być łączone z innymi na różne sposoby staje się ostatnio dość popularne. W Twoich kolekcjach często występują projekty, które mogłyby być bazą do stworzenia takiej właśnie garderoby kapsułowej. Czy to przypadek, czy tworząc kolekcję myślisz, by kupienie przez klienta poszczególnych elementów było dla niego zalążkiem garderoby kapsułowej?

Gosia Sobiczewska: Doskonale odczytujesz moje intencje! Łączyć, mieszać, zestawiać. Projektując głęboko analizuję użyteczność konkretnego modelu, rozrysowując projekt w różnych proporcjach. Idealnie, jeśli sukienka nadaje się również na tunikę do wąskich spodni lub – jeśli jest wykonana z bardzo cienkiej tkaniny – na bluzkę do szerokiej spódnicy! Mocno pracuję również nad konstrukcją, by była ciekawa ale przede wszystkim ponadczasowa. Te modele najczęściej proponuję w podstawowych kolorach – choć z przyjemnością ESTową już klasykę sukienki HOT powtórzyłam w kilku mocnych kolorach, specjalnie na życzenie klientek.

CZY WARTO KUPOWAĆ POLSKĄ MODĘ AUTORSKĄ?

BJ: Podczas spotkania na targach HUSH Warsaw w Posnani, które odbyło się listopadzie ubiegłego roku, wspomniałaś, że każda kobieta powinna przejść przegląd szafy pod okiem przychylnej jej osoby. Co Twoim zdaniem jest w tym doświadczeniu najcenniejsze?

GS: Tak, absolutnie tak uważam. Jestem zwolenniczką „szafy skrojonej na miarę”, dobrze, świadomie zbudowanej, z odrobiną szaleństwa, oczywiście. Hasło: nie mam się w co ubrać (mając pełną szafę) większości z nas towarzyszy minimum raz w tygodniu. I tak sama co pewien czas robię remanent w szafie, dzielę rzeczy na te, które wiszą „tylko dla ozdoby” oraz te, które noszę bardzo często. Układam nowe stylizacje (od razu zaznaczam, że projektantce mody wcale nie jest z tym łatwiej :) ). Zdarzało mi się również biec na ratunek moim serdecznym koleżankom w tym temacie. I nie chodziło tu wcale o transfer nowych ubrań, tylko dokładne przewietrzenie szafy, zbudowanie nowych zestawów, wydobycie zapomnianych i nienoszonych dodatków. Finalnie pozbywamy się kilku rzeczy, a wszystkie pozostałe zyskują nowe życie. Dobrze jest zrobić zdjęcia w nowych stylizacjach „ku pamięci” i cudnej ściądze na pospieszne poranki.

BJ: Dokładnie tak wygląda profesjonalny przegląd szafy. Cieszę się, że tak do niego podchodzisz. A czy Twoim zdaniem Polki wierzą w siebie i doceniają swoje atuty?

GS: Myślę, że znamy swoje atuty, ale o wiele chętniej komunikujemy to, co nas denerwuje we własnym wyglądzie. Siedzą nam w głowach słowa krytyki z przeszłości – od bliskich (te bolą najbardziej) czy dalekich osób. Dlatego kiedy idziemy na zakupy rzucamy bezpiecznie: mam grubą kość w kolanie i muszę to koniecznie ukryć, najlepiej w bardzo szerokich spodniach… itp. Mnie bardzo, bardzo cieszy odkrywanie piękna w rozmowie z Klientką – jej ładna skóra na dekolcie, kształtne piersi, zgrabne łydki. Bo większość kobiet ma sobie coś do zarzucenia i równocześnie za rzadko słyszy komplementy: ale nie te „zaprogramowane”, tylko takie szczere, rzucane pełną piersią od niechcenia! – Jak ty dziś pięknie wyglądasz! Standardowa odpowiedź: no co ty, mam tak beznadziejne włosy/buty/make-up (niepotrzebne skreślić). Cóż, sama długo uważałam, że mam bardzo długi nos. Nos się nie zmienił tylko moja opinia o nim :).

CZY WARTO KUPOWAĆ POLSKĄ MODĘ AUTORSKĄ?

BJ:  Przejdźmy teraz do kwestii polskiej mody. Dlaczego uważasz, że warto zainwestować w ubrania czy dodatki od polskiego projektanta? Ceny nie są w stosunku na przykład do sieciówek konkurencyjne, więc jak zachęciłabyś osobę, która dotychczas ubierała się markach sieciowych do tego, by przyjrzała się ofercie marek polskich projektantów? 

GS: Polskich marek jest teraz bardzo, bardzo dużo i naprawdę jest z czego wybierać. Ale uważam, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Jest kwestią tego jakie mamy potrzeby i w jakim momencie życia się znajdujemy. Czy ważne jest dla nas to, że kupując w Polsce, z materiałów w niej produkowanych wspieramy „naszych” i całą gospodarkę.

Na pewno bardzo często chodzi również o cenę. Często spotykam się z niewiedzą ludzi na temat marży: klienci myślą, że jak coś kosztuje 500 zł, to ta suma trafia w całości do kieszeni projektanta. Nie, nie trafia, po odliczeniu marży sklepu (do 50% i jest to zupełnie naturalne, bo sklep zatrudnia pracowników, wynajmuje miejsce itp.) oraz podatków, z tej kwoty pozostaje około 33%. I w tej kwocie musi zmieścić się cena materiału, produkcja, ewentualna przecena i zarobek projektanta. Jestem stanie zrozumieć fascynacje wyprzedażami i szał niskich cen w sieciówkach. Tylko, jeśli wiemy, że koszt wyprodukowania pary jeansowych spodni w Azji to pomiędzy 10 a 20 zł, to jak się ma do tego ich cena w sklepie czy wyprodukowanie czegoś takiego uczciwie w Polsce. Warto zerknąć na metkę, by zobaczyć lokalizację produkcji: made in… ? Czy i my w naszej pracy, też chcielibyśmy dostawać parę złotych za dzień pracy? Wszystko jest kwestią świadomości, potrzeb i wielkości portfela.

Przyznaję, że do zakupów mam zadaniowe podejście i czas na nie poświęcony musi być dobrze wykorzystany. Dlatego jeśli chodzi o buty wybieram producentów, gdzie płacąc trochę drożej mam gwarancję jakości i dłuższej użyteczności niż w sieciówkach.

BJ: Wiemy w takim razie dlaczego warto kupować polską modę, jednak zapytam o inny związany z nią wątek. Na fali popularności polskich projektantów powstało też trochę marek, których jakość niestety nie jest najlepsza, a jedynie chce się podpiąć pod ten rozpowszechniający się trend. Na co należy zwrócić uwagę kupując modę u projektanta, by nie wydać niepotrzebnie pieniędzy na to, co nie jest tego warte?

GS: Chodzi tu zapewne o jakość materiału i sam proces produkcji – czyli po ilu praniach rzeczy będzie dalej nadawała się do noszenia. Dlatego warto zapytać o skład materiału, jeśli nie mam na metce w środku lub przywieszce oraz o sposób prania. Sama zaopatruję się najczęściej u polskich producentów, gdzie dostaje bardzo dokładny opis składu oraz wytyczne dotyczące konserwacji. Wielką pokusą dla projektantów są na pewno hurtownie, które mają bardzo atrakcyjne ceny, ale skład materiału jest najczęściej nieznany. Trudo jest wtedy ocenić ich termin przydatności. A jeśli mamy wątpliwości, co do jakości szycia – szczególnie w tzw. „surowych wykończeniach” to polecam bardzo w trakcie zakupu sprawdzić szwy rozciągając je w obie strony (szczególnie w newralgicznych punktach jak pacha czy ramię).

CZY WARTO KUPOWAĆ POLSKĄ MODĘ AUTORSKĄ?

BJ: A czy sądzisz, że mieszkając w Berlinie, Mediolanie, Paryżu mogłabyś Ty i inni projektanci mieć większe możliwości? Czym różni się życie i praca młodego projektanta w tamtych miastach od pracy w Warszawie?

GS: Niekoniecznie i myślę, że dotyczy to wielu dziedzin. Uważam, że mieszkanie w Polsce ma wiele zalet – dostęp do bardzo dobrych producentów dzianin czy bawełny, do szwalni znakomitej jakości (może nie wszyscy wiedzą, ale wiele angielskich, holenderskich czy niemieckich firm produkuje w Polsce właśnie z uwagi na wysoką jakość produkcji). Miałam jedną cudowną uczennicę, która uczyła się w jednej z czołowych szkół w Paryżu, ale nie spotkała tam tego zapału, co u wykładowców w Polsce. Druga z kolei referowała kursy w Londynie, gdzie tematy ćwiczeń było niemal takie same, jak na naszej uczelni. Oczywiście, nie deprecjonuję pracy i nauki w innych krajach: bardziej chodzi o wykorzystanie potencjału miejsca, w jakim się znaleźliśmy i czy dobrze się tam czujemy. Poza tym jest w nas pewna zaradność genetyczna – tak bym to dowcipnie nazwała. Czyli robienie czegoś z niczego. Na ostatnim roku studiów, wygrałam konkurs na zaprojektowanie kostiumów do francuskiej wersji dramatu Janusza Głowackiego „Czwarta Siostra”. Wiązało się to z wyjazdem do Paryża, szyciem kostiumów w Teatrze Sylwii Monfort. Potrzebna w spektaklu suknia ślubna miała być pożyczona z atelier Chanel, ale transakcja nie doszła do skutku. Strach padł na wszystkich, oprócz nas. Wzruszyłyśmy ramionami, że przecież możemy uszyć. Do dziś pamiętam zdziwienie całego zespołu, gdy po dwóch dniach z kawałka połyskującego weluru, tiulu zrobiłyśmy naprawdę piękną suknię.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Działania projektantki możecie obserwować na jej profilach społecznościowych: facebooku i instagramie.

Zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych HUSH Warsaw, fot. Szymon Brzóska Style Stalker

Basia Józefiak - Stylista Poznań

Może zainteresuję Cię również:

Garderoba kapsułowa

Jak rozpoznać dobrą jakość

7 rzeczy, których musisz się pozbyć z szafy natychmiast

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Powiązane posty:

Krąg Kobiecego Stylu

23.05 ruszam z 6-tygodniowym programem Krąg Kobiecego Stylu.