WŁASNY STYL VS. WSPÓLNY STYL

Podczas warsztatów „Pełny remanent wizerunku” spotykam się z dziesięcioma różnymi, zwykle nie znającymi się wcześniej paniami o różnych sylwetkach, zwyczajach zakupowych czy poglądach na kwestie wizerunku. Dzięki temu mamy możliwość przedyskutowania wielu spraw z bardzo różnych punktów widzenia. Na jednym z ostatnich spotkań pojawił się wątek, mówiąc w skrócie, ubierania się tak, jak nam dyktują sklepy.

Powiedz mi jak się ubierasz, a powiem Ci kim jesteś

Jedna z dziewczyn, osoba bardzo świadoma swojego stylu, poszukująca niebanalnych rozwiązań, często zaopatrująca się w Internecie w rzeczy z historią, osoby które ubierają się w sieciówkach określiła jako klony. Z jednej strony uśmiechnęłam się, ponieważ sama często namawiam do poszukiwania własnych rozwiązań, abyśmy jak to mówię „nie wyglądali jak klony”, z drugiej strony jej dość jednoznaczne stwierdzenie sprowokowało mnie do ponownego przemyślenia sprawy, którą jest wybór własnego stylu. Czy podążanie za trendami oferowanymi w sklepach jest błędem? Czy jedynym słusznym rozwiązaniem, jest znalezienie własnego stylu? I czy w ogóle możliwe jest znalezienie w dzisiejszych czasach swojego własnego stylu?

download

Gdy myślę o zachowaniach społecznych w kwestii ubioru, przychodzą mi na myśl następujące rodzaje postępowania (w dużym uproszczeniu, rzecz jasna):

  •  traktowanie ubrań jedynie użytkowo tzn. niezwracanie szczególnej uwagi na to, co ma się na sobie, ma być po prostu ciepło i wygodnie,
  • chęć wyglądania ciekawie, jednak z powodu braku szczególnych zdolności w tej dziedzinie oraz w obawie przed popełnieniem błędów, kupowanie rzeczy wyeksponowanych na wieszakach w popularnych sklepach sieciowych, , czasem nawet w całych zestawach z manekina,
  • z pełną premedytacją implementowanie w dużej ilości aktualnych trendów do swojej garderoby, poszukując właściwych rozwiązań w różnego rodzaju sklepach od sieciówek przez secondhandy po butiki projektantów – zachowanie charakterystyczne dla fashion victims, czyli tzw. ofiar mody,
  • poszukiwanie własnego stylu, ale nie na bazie bycia „na czasie”, a raczej wyprzedzania tendencji.

Żyjemy w ciekawych czasach, w których z jednej strony kultura masowa jest bardzo rozwinięta, z drugiej coraz częściej pojawiają się ludzie, którzy poszukują własnych dróg i odchodzą od tego, co masowe. Ogromna część społeczeństwa lubi kupować tam gdzie wszyscy, słuchać tej samej muzyki, chodzić na te same wydarzenia, jeść te same potrawy czy produkty, spędzać w ten sam sposób czas, a grupa poszukujących odchodzi od masowości i woli robić zakupy w mniejszych, nie sieciowych sklepach, wybiera niszowe wydarzenia, poszukuje nowych smaków i nie jest jak większość, przywiązana do tych samych zachowań w czasie wolnym.

Na przykład hipster

Nie inaczej jest w kwestii mody. Jedni chcą być częścią społeczeństwa wybierając podobne rozwiązania, inni szukają tego, czego nie noszą wszyscy, by w pełni świadomie wyróżnić się na ich tle. Georg Simmel, niemiecki socjolog żyjący na przełomie XIX i XX wieku twierdził, że moda to „szczególna forma życia, która ma zapewnić kompromis między tendencją do społecznego zrównania a tendencją do indywidualnej odrębności”. Obserwując otoczenie mogłabym powiedzieć, że indywidualizm zatacza coraz szersze kręgi, jednak sądzę, że osoby z czwartej grupy z wymienionych przeze mnie wyżej, czyli indywidualiści poszukujący własnego stylu w pewnym momencie i tak stają się częścią pewnej nieformalnej grupy. Przykładem takiej wspólnoty mogą być hipsterzy, których filozofia opiera się na sprzeciwie w stosunku do kultury masowej, a jednym ze sposobów wyrażania tego indywidualizmu jest strój. I choć często zaprzeczają przynależności do jakiejkolwiek grupy, stają się jej częścią w sposób niezamierzony, ale silnie wyczuwalny m.in. poprzez przyjęty styl ubioru. Sądzę, więc, że dziś większość jednostek chcąc być indywidualistami, nawet mimo wewnętrznego sprzeciwu, z czasem mogą się stać częścią grupy trzeciej czyli fashion victims. Oczywiście w poszukiwaniach można iść dalej i ponownie stworzyć coś, co będzie nowe, o ile ponownie nie zachwyci innych i nie stanie się mocnym trendem, z którym większa ilość osób zechce się utożsamić.

Mi osobiście, podobnie jak uczestniczce moich warsztatów, najbliżej jest do grupy poszukującej własny styl (nawet jeśli potem ma się stać wypracowanym stylem większej grupy), ale z drugiej strony staram się pamiętać, że nie każdy ma ku temu zdolności i jeśli nie jest w stanie obudzić w sobie kreatywnego podejścia do ubioru, to wolę, choć pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą, by wybierał gotowe propozycje sklepów, stylistów czy magazynów niż ze zniechęcenia, całkowicie sobie ten temat podarował. Owszem rodzi to ryzyko, że będą wyglądać jak klony, ponieważ ta grupa zdaje się być najliczniejsza, ale jak pokazują powyższe rozważania, nawet najbardziej oryginalnym czasem to grozi. Więc jeśli czujesz, że nie masz szczególnych zdolności w dziedzinie mody, inspiruj się tym, co widzisz wokół, przekładaj to na osobiste preferencje i nie przejmuj się krytyką. Z mojej strony jej nie będzie.

autor: Basia Józefiak – stylistka

Może zainteresuje Cię również:

Znaczenie dress code’u

Fascynator w roli głównej

Jak przestać zazdrościć koleżance – słów kilka o kompleksach

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn

Powiązane posty:

Krąg Kobiecego Stylu

23.05 ruszam z 6-tygodniowym programem Krąg Kobiecego Stylu.